Nie pisałam przez kilka dni, ale jak mówiłam, byłam w Zakopanem :)
Jestem okropnie wyczerpana, trzy dni wędrówki z Przewodnikiem Tatrzańskim nie wpłynęły na moje mięśnie kojąco. :P Po pierwszym dniu miałam problem z odwróceniem się na łóżku z boku na bok.
A p. Paweł (przewodnik) ciągle twierdził, że trasy, którymi chodzimy nie są wcale ciężkie. Byliśmy w jaskiniach - Raptawickiej i Mylnej, drugiego dnia Giewont, trzeciego tylko Gęsia Szyja, ale ledwo ledwo już :)
Zrobiłam panoramę tuż pod Giewontem :
W przypływie dobrego humoru podczas odpoczynku:
- tworzyliśmy Giewont z trawki
po którym wchodził Słonik z Juniorków !
- no i jeszcze odtworzyliśmy bardzo efektywną scenkę : Lew zjadał Żyrafę!
Pan Tomek zwoływał nas na postojach jako grupę z Helu, kiedy w rzeczywistości byliśmy spod Krakowa, taka tam jego tradycja, robił tak odkąd pamiętam :)
Jestem strasznie zmęczona, ale zadowolona i w pewnym sensie dumna z siebie, że udało mi się pokonać te trasy . :)
Pozdrawiam ! ;*
Haha świetne to ze słonikiem!
OdpowiedzUsuńeliinphotography.blogspot.com
Śliczne zdjęcia!:)
OdpowiedzUsuńFajny post i ciekawy blog :). Ja cię bardzo dobrze rozumiem... Zna się uroki jeżdżenia od dwóch lat z harcerzami ;). W poniedziałek wyjeżdżam właśnie z nimi w góry. Mam nadzieję, że chociaż podczas tych wędrówek pozbędę się nadmiaru tłuszczyku ;* Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńkryminalyikryminalki.blogspot.com
dont-care-about-name-of-our-blog.blogspot.com